Lili – mały tajfun w domu i droga do spokoju!

Lili, półtoraroczna beagielka, była psem, z którym życie w domu było prawdziwym wyzwaniem. Nie chodziło tylko o zwykłe psie psoty – to była obsesja. Kradła wszystko, co tylko wpadło jej w zęby: ścierki, ubrania, przedmioty codziennego użytku. Nie było chwili spokoju – gryzienie mebli, wskakiwanie na łóżko w szaleńczym pędzie, rzucanie się na ręce i ubrania domowników… Właściciele nie mogli zostawić jej samej nawet na minutę, bo kończyło się to kolejnymi zniszczeniami. W domu były już szkody na kilka tysięcy złotych, a do tego dochodził jeszcze problem obsesyjnego zjadania śmieci na spacerach.
❗️Kluczowe w pracy z Lili okazały się klatka kennelowa i okna czasowe. Właściciele początkowo nie wierzyli, że klatka w ogóle się sprawdzi, ale ku ich zaskoczeniu – weszła w to błyskawicznie. Wprowadzenie jej krok po kroku sprawiło, że Lili nauczyła się odpoczywać – po raz pierwszy w życiu. Zrozumiała, że kiedy jest czas na spokój, to naprawdę nic się nie wydarzy – nie musi obsesyjnie chodzić po domu i „szukać problemu”, nie musi próbować wymusić na ludziach ciągłej aktywności.
➡️ Praca z nią była naprawdę trudna, wymagała konsekwencji i trzymania się jasnych zasad – brak wejścia na łóżko, ograniczenie niekontrolowanego ruchu po domu, brak możliwości kradzieży rzeczy. Kiedy Lili próbowała wrócić do starych nawyków – była spokojnie, ale stanowczo odprowadzana do klatki lub przez chwilę trzymana na smyczy w domu. Dzięki temu nauczyła się, że są pewne wyraźnie określone momenty na różne aktywności: czas na spacer, czas na zabawę, czas na kontakt z ludźmi, ale też czas na odpoczynek – i że tego ostatniego nie da się obejść kradzieżą ścierki czy gryzieniem mebli.
Dziś Lili to zupełnie inny pies. Potrafi zostać sama w domu, bo wie, że klatka to jej azyl, a nie kara. Skończyły się nieustanne zniszczenia i obsesyjne zachowania. Największym sukcesem było nauczenie jej spokoju – a to właśnie spokoju potrzebowała.
Oczywiście, mamy jeszcze kilka tematów do przepracowania – wciąż pracujemy nad jej obsesyjnym zjadaniem śmieci na spacerach, ale i tutaj już widać dużą poprawę.
♥️ Jestem niesamowicie dumna z tych młodych ludzi, bo naprawdę wykonali kawał świetnej roboty. Włożyli w Lili ogrom pracy, mimo że temat był bardzo trudny. Widać, jak dojrzale i odpowiedzialnie podeszli do sprawy – nie tylko konsekwentnie trzymali się zasad, ale też sami zaczęli proponować mądre rozwiązania, takie jak spokojniejsze spacery w lesie zamiast w hałaśliwym otoczeniu. To dowód na to, że gdy człowiek naprawdę chce zrozumieć swojego psa – wszystko jest możliwe.